![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTDHLeU3asGKzghv-twoDN8V4HfmGEtsJOUFqyjVZj5oQaX-tNGF4-aGSu9oBVS1gifZejahem1McOLwuY8dH0RIQ5_UtRRzoZGsEtQoG4_LPxrH1b4y3GHWg-P3-DgjqFhZdsFzkKoDcR/s400/Front.jpg)
"Seventh Son of a Seventh Son" jest przez wielu uznawany za najlepszy album zespołu, razem z takimi płytami jak "The Number of the Beast" czy "Powerslave". Pierwszy utwór jest bardzo zaskakujący, jest nim "Moonchild", w którym po akustycznym wprowadzeniu słyszymy epickie intro grane na syntezatorach. Genialnie wypadają tu też riffy, oraz solówka, jedna z najlepszych w dorobku zespołu. Według mnie jest to najlepszy otwieracz Iron Maiden razem z "Aces High". Po nim słyszymy bardzo dobry, rozbudowany "Infinite Dreams", oraz wesoły, trochę popowy "Can I Play With Madness". Pierwszą połowę płyty kończy genialny "The Evil That Men Do", z dającym do myślenia tekstem. Później mamy arcydzieło na miarę "Hallowed be thy Name" i "Rime of the Ancient Mariner" w postaci bardzo rozbudowanego utworu tytułowego. Później wcale nie jest gorzej, mamy rozbudowane "The Prophecy", "The Clairvoyant" ze świetnym refrenem i mocny, trochę niepokojący "Only The Good Die Young". Według mnie, "Siódmy Syn Siódmego Syna" jest najlepszym albumem Żelaznej Dziewicy.
Ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz